Ktoś, kiedyś fajnie powiedział, że życie to sztuka wyboru(ów). Cóż, czasami jednak bywa, że tak źle i tak niedobrze. I co wtedy? Nie wybierać i stać w miejscu?
A może bezradnie rozłożyć ręce, rozpłakać się, załamać?
W sumie, to też jest jakieś wyjście, tylko czy w szerszej perspektywie pozwala nam ono pójść dalej, czy raczej uziemia nas, wiąże i trzyma, nie pozwala zrobić nawet pół kroku w przód?
Niektóre decyzje zdają się być bardzo proste, by nie rzec, wręcz banalne. Inne z kolei, wymagają dużej odwagi i szerszego spojrzenia, zwłaszcza na konsekwencje, jakie w przyszłości mogą się pojawić.
Jedno jest pewne. Jeśli czegoś ‘nie czujesz’, daj sobie i ‘temu’ czas. Nie obciążaj się nadmiernym myśleniem i szukaniem pochopnych rozwiązań. Stań obok, przyglądaj się. Pozwól by Twoja intuicja dała o sobie znać. Nie naciskaj. Co jakiś czas ponawiaj wewnątrz siebie pytanie odnośnie ‘tematu’ i decyzji z nim związanej. Przy okazji pamiętaj, że nie ma jednej słusznej drogi, i nie ma jednego, właściwego rozwiązania danej zagadki.
Są za to różne poziomy zrozumienia, inne perspektywy, odmienna przestrzeń.
Bądź gotów/gotowa na to co przyjdzie. Uszanuj czyjąś czy też swoją decyzję. I pamiętaj, że ‘jak siejesz, tak zbierzesz‘.
Mój czas trudnych decyzji. Trochę emocji i ciągłe poszukiwanie optymalnego rozwiązania, drogi środka i balansu. Z drugiej jednak strony, czasami warto podjąć pewne, zdawałoby się radykalne kroki, by pójść na przód, nawet jeśli z boku, póki co, wygląda to jak ruch wsteczny…
4 komentarze
Blake
11/07/2016 at 9:53 PMMoże i czasem załamać się, i zapłakać warto, po to by poczuć jak to jest. Byle tylko na chwile, a nie na dłuższa metę. A później trzeba z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość zapomnieć o tym co było, i dalej iść do przodu.
Trochę takie truizmy opowiadam, bo łatwo powiedzieć a zdecydowanie trudniej zrobić, zwłaszcza kiedy cię takie coś cię dopada, a jeszcze trudniej gdy dopada cie w najmniej oczekiwanym momencie. Sądzę jednak że takie jest życie, tak jak piszesz ciągły balans i nauka życia każdego dnia. Raz na wozie raz pod wozem i nie będzie inaczej.
Trzeba się do tego przyzwyczaić, i nauczyć z tym żyć. W tym moim zdaniem jest cała sztuka, Ta umiejętność radzenia sobie z problemami, bo nie da się ich uniknąć. Ktoś inny mądry kiedyś powiedział, “Bo w życiu nie idzie o to, by przeczekać burzę ale żeby nauczyć się tańczyć w deszczu”
Gniewomir Maiski
12/07/2016 at 7:35 AMZ perspektywy lat, widzę, że jednak dobrze jest brać sprawy z dystansem. Czasami wręcz, gdy sytuacja zdaję się być dramatyczna, zamykam oczy, i wizualizuję sobie siebie, ten problem umiejscowiony gdzieś na Ziemi. Potem w myślach oddalam się, np. na wysokość Księżyca i patrzę na problem raz jeszcze. Taka perspektywa sprawia, że staje się on tak mały, nieznaczący, że aż śmieszny. Wtedy wracam na Ziemię, i działam z zupełnie innym nastawianiem i mocą 🙂
Fakt, czasami dobrze jest zapłakać, jednak to trochę nazbyt ryzykowne, wszak stąd blisko do rozpaczy, a dalej równia pochyła do jeszcze większej ignorancji, a co za tym idzie, bierności, stagnacji i hejtu.
PS Bardzo fajny cytat z tym tańczeniem w deszczu!
nanowosmieci
12/07/2016 at 9:46 AMTeż mam właśnie czas trudnych decyzji. I tak jak piszesz – nic na siłę, nic pochopnie. Warto przeczekać, przespać się z jakimś pomysłem raz, drugi, trzeci. Rozwiązanie jest, tylko trzeba być cierpliwym 🙂
Gniewomir Maiski
12/07/2016 at 9:48 AMCzyli coś jest na rzeczy, nie tylko u mnie 😉 Wychodzę z założenia, że takie sytuacje są potrzebne, bo to m.in. dzięki nim przemy do przodu, rozwijamy się, stajemy się lepsi. Trzymam kciuki! 🙂