A co za tym idzie, spora dawka bezkompromisowego użytkowania FiveFingersów w rozmaitych warunkach oraz okolicznościach przyrody.
Jak zapewne wiesz, jestem zagorzałym zwolennikiem biegania naturalnego, a co za tym idzie wszelakiej maści butów, laczków i sandałów, które wpisują się w ten obszar mego zainteresowania.
Na początku wyznać muszę szczerze, że do vibramowych, pięciopalczastych propozycji podchodziłem z dużym dystansem i sceptycyzmem. A jak wiadomo, nie byłbym sobą, gdybym temat tak po prostu zostawił, nie próbując chociażby rozwiać swoich wątpliwości.
W życiu jednak bywa tak, że gdy tylko człek otwiera się na nowe doznania, świat szybko odpowiada, co w moim przypadku skutkowało odnalezieniem sklepu z palczakami oddalonego raptem o 15 km od domu! Lepiej już być nie mogło 🙂
Po wizycie w w/w sklepie wybór padł na model Spyridon. Pierwszy raz odbył się w skarpetkach… Potem, było już tylko bez, czyli pójście na żywioł!
Spyridony, czyli mówiąc krótko ‘Spyrki’ zawitały do mnie dość późno, końcem sezonu 2015, więc do momentu nagrania poniższej wideo-recenzji udało się w nich przebiec około 150 km. Lecz ten dystans w zupełności wystarczył, abym wyrobił sobie konkretne zdanie na temat zarówno tego modelu jak i pięciopalczastych butów ze stajni Vibram’a.
Miłego odbioru!
No Comments