Jak samemu zrobić pyszny chleb
Temat chleba przewija się niemal przez całe nasze życie. Co prawda zaczynamy od cyca i mleka, jednak w miarę upływu czasu pokarm matki odchodzi w niepamięć, a wtedy wszelakiej maści pieczywa pojawiają się na naszych stołach.
W różnych kulturach różne formy przybiera, a każda szerokość geograficzna inne jego odmiany nosi. W Indiach czapatis, na Kostaryce tortille, a im dalej, tym barwniejszy maluje nam się obraz całej reszty innych chlebków i chlebusiów.
Dzisiaj mam dla Ciebie przepis na pszenno-żytni chleb na zakwasie. Zakwas najlepiej jest dostać od jakiegoś dobrego ducha, który też swój chleb piecze. Jeśli takowej istoty w swym otoczeniu nie posiadasz, zakwas możesz spokojnie sam uczynić. Ale jak to zrobić, proszę pogooglaj sobie lub odwiedź bloga zaprzyjaźnionej JoKo (klik i już jesteś!).
Swój zakwas odkładam do wyparzonego słoika (zapełniam go mniej więcej do połowy) i odstawiam do lodówki, gdzie grzecznie czeka, gotowy na powtórne użycie i cudowne rozmnożenie.
Potrzebne składniki:
- 1 kg mąki żytniej 720
- 1 kg mąki pszennej 650
- ciepła woda
- 3 łyżki soli
- czarnuszka
- kumin
- pestki dyni i/lub słonecznika
- letnia woda – 2 – 2,5 litra
4 blaszki ‘keksówki’ (o długości 25-28 cm)
odrobina oleju roślinnego do posmarowania oraz kasza manna do podsypania blaszek.
Aby wszystko przebiegało bezproblemowo, polecam użyć większej miski. Jak dla mnie, optymalne wymiary to średnica około 28 cm a wysokość 11-12 cm. Wówczas mam pewność, że wszystko ładnie się pomieści, a oprócz tego, łatwiej jest wymieszać wszystko razem.
Do miski wlej zakwas (w moim przypadku to około 1/2 litrowego słoika). Dodaj obie mąki i dokładnie wymieszaj drewnianą szpatułą. Następnie dolej litr ciepłej wody i wymieszaj. Po minucie dolej więcej wody (około 1 litra) i zamieszaj dokładnie, i kontynuuj do chwili, gdy ciasto przybierze konsystencję dość mokrej i luźnej masy.
Zamocz dłoń w zimnej wodzie (ciasto nie będzie tak przywierało do dłoni) i zamieszaj nią ciasto przez dobre 2 minuty. Następnie przykryj miskę czystą ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 3-4 godziny (optymalna temperatura to 22-24 stopnie C). Po tym czasie masa powinna znacznie powiększyć swą objętość.
Gdy nasza chlebowa masa już swoje odstała i jest jej znacznie więcej (jak no focie wyżej) to najwyższy czas aby przygotować sobie słoik, najlepiej litrowy, wyparzyć go i do połowy wypełnić świeżo wyrosłym zakwasem. Tak! Teraz, po tych kilku godzinach, kiedy bakteryjki ostro w cieple pracowały, nasz zakwas rozszedł się po całości, zamieniając mieszankę mąk i wody w michę pełną zakwasu! Jak mawiają Amerykanie: pretty awesome, ha?!
Gdy zakwas masz już odłożony, to teraz możesz dodać sól (osobiście najchętniej używam różowej himalajskiej), czarnuszki oraz kuminu wedle uznania, i tak samo nasion słonecznika. I znowu, dokładnie wszystko wymieszaj najpierw drewnianą szpatułą, a pod koniec wcześniej zwilżoną dłonią.
Zresztą, co teraz wrzucisz do chleba to Twoje, więc nie bój się i eksperymentuj!
Dalej to już z górki. Zakładam, że blaszki masz już przygotowane, więc najwyższy czas przetransferować do nich nasze ciasto. Staraj się podzielić całość w miarę równo, tak aby po upieczeniu każdy bochenek był podobnych gabarytów. Musisz myśleć kilkadziesiąt minut do przodu!
Wypełnione foremki znowu odstawiamy na dobre 2 godziny w ciepłe miejsce i czekamy, aż chlebuś bakteryjkami tuczony znowu podrośnie.
Gdy widzisz, że już nieco podrósł, możesz śmiało zacząć grzać piekarnik do temperatury 180 stopni Celsjusza, a oczyma myśli widząc już brązowiejącą skórkę chleba.
Jeśli Twój piekarnik jest już nagrzany, a do tego jest w stanie zmieścić na raz 4 blaszki, nie wahaj się ani chwili, tylko wkładaj je wszystkie na raz na 40 minut. Polecam też włączyć termoobieg.
Skoro blaszki są już po drugiej stronie (w piekarniku znaczy się!), uśmiechnij się do nich, a następnie oddal w zaciszne miejsce. Usiądź wygodnie, zamknij oczy i pomyśl o czymś dobrym i przyjemnym. Nawet się nie zorientujesz kiedy te 40 minut zleci!
Po wyciągnięciu z piekarnika doskonale wypieczonych bochnów zalecam aby dość szybko wyjąć je z blaszek i pozostawić do ostygnięcia w pozycji ‘do góry nogami’.
Teraz następuje najtrudniejszy moment całego procesu pieczenia chleba. Oczekiwanie aż ostygnie i będzie gotowym na ofiarowanie go najbliższym.
Ten chleb to czysta magia. Wystarczy kilka kromek i olej lniany, bym miał sił i chęci do górskiej, 20 kilometrowej przebieżki. Czasem dla urozmaicenia bawię się w różne jego kombinacje, trzymając się ściśle bazy żytniej, a dodając mąki gryczanej czy kukurydzianej. Zdarza się, że robię słodkie, bananowo-rodzynkowe odjazdy!
Pod naszą strzechą, chleb pieczemy średnio raz na tydzień. Dwie persony i cztery bochenki na 7 dni! Choć przyznam, czasem jest z tym problem. Dziwnym trafem bywa tak, że w dniu wypieku wpadają niezapowiadani goście. A że lubimy dzielić się naszym jedzeniem, to do domu wracają ze świeżo upieczonym bochenkiem.
… ale gdzie mieszkam, tego Ci już nie powiem 🙂
Piecz swój chleb, zaprawdę powiadam, piecz!
9 komentarzy
Jarek Pełczyński
30/12/2015 at 6:46 PMRobie troche inaczej 🙂 jak wyrabiam ciasto z zakwasu i mąk, to przekladam od razu do keksowek i tam mi wyrasta (po 3, 4 godz). Nastepnie juz taki wyrosniety wkladam do piekarnika.
Gniewomir Maiski
30/12/2015 at 6:52 PMTeż tak kiedyś robiłem, ale wtedy różnie wychodził, czasem świetny czasem mniej. Przy opisywanym tutaj systemie zawsze wychodzi genialny 🙂
Jarek Pełczyński
30/12/2015 at 6:55 PMOk, też potestuje! 🙂 Ja kupiłem w końcu wagę kuchenną to mi zaczął chleb wychodzić 😀 wcześniej dawałem znacznie mniej mąki, tak na oko 😉
Gniewomir Maiski
30/12/2015 at 6:56 PMTutaj piękne jest to, że niczego nie ważę 🙂 Taki trochę radosny chleb jeśli chodzi o przygotowanie.
Jarek Pełczyński
30/12/2015 at 6:58 PMNo tak, bo dajesz po 1kg na duze porcje, to tak jakbys mial zwazone. Ja robie na jedna keksowke, daje po 300g i uzywam maki razowe 2000.
Gniewomir Maiski
30/12/2015 at 7:05 PMŻytnia 2000 cholernie ciężka jest i trudno o taki fajny, do codziennego spożycia chleb. Mój patent to trochę taki kompromis między zwykłym pszennym chlebem, a przyjemnym żytnim razowcem 🙂
Jarek Pełczyński
30/12/2015 at 7:07 PMTak, ciezki jest ale akurat taka make mialem i takiego sie uczylem 🙂 kolejne beda inne, chce tez pobawic sie z pszennymi (na pszennym zakwasie) – kolega robi, wychodzi super 🙂
Gniewomir Maiski
30/12/2015 at 7:11 PMTen mój zakwas to pszenno-żytni jest. Gdy już w misce podrośnie, wtedy odkładam zakwas do słoika, i dodaję np. mąki kukurydzianej. Rewelka!
Jarek Pełczyński
30/12/2015 at 7:13 PMZ kolei moj zakwas to czysty zytni razowy, wlasnie z maki 2000. Teraz bede probowal robic jakies lzejsze chleby ale nadal na tym zakwasie oraz koniecznie orkiszowy. Chce dojsc do takiego etapu zebym mogl robic dobrej jakosciwy chleb, z dobrej maki (unikajac pszennej np 550).
btw. ale dyskusja sie rozwinela xD
btw2. moze kiedys sie wymienimy zakwasami? xD