Nie ma nic bardziej irytującego niż przeładowany bagaż.
Czy wystarczą mi trzy pary spodni, czy może lepiej, w razie czego, zabrać jeszcze jedne dżinsy? Albo klapki, no właśnie, przynajmniej jedną parę muszę mieć! I tak dalej i tak dalej…
Przedwyjazdowa rozkmina w temacie tego co muszę ze sobą zabrać, a co będzie mi zbędne spędza niejednemu sen z powiek. Jednak jest na to kilka sposobów, aby pakowaczą gorączkę nieco wyhamować.
Przyznaję, przed wylotem do Kostaryki byłem w dość uprzywilejowanej sytuacji, bo wiedziałem, mniej więcej, co mnie czeka. Bądź co bądź, jednak pół roku w kostarykańskiej dżungli czegoś człowieka nauczyć musi, zarówno jeśli chodzi o klimat, pogodę, zwierzaki czy czyhające tam niebezpieczeństwa. Dla przyzwoitości dodam jedynie, że moje doświadczenia zamykały się w cyklu pory deszczowej… a tym razem, ten rajski kraj odwiedzić miałem w aurze wybitnie suchej.
No dobra, zacznijmy może od tego, że jeśli w lutym, w Polsce, termometr pokazuje temperatury w okolicach zera, to w tym czasie, w stolicy Kostaryki spodziewaj się 28-34 kresek na plusie!
Gdy zima w Polszy hula w najlepsze, aż człowieka kusi, żeby wparować na warszawskie Okęcie w puchówce (takiej wegańskiej rzecz jasna 😉 ), kozakach i ciepłej czapie. Warto jednak się przed takim działaniem powstrzymać, i spróbować ubrać ciepło, ale z umiarem i rozsądkiem, mając na uwadze fakt, że za niespełna 12 godzin będziesz stąpać po ziemi iście ognistej.
Przed naszym wyjazdem, nakreśliliśmy sobie delikatny plan tego, co chcemy zwiedzić w Kostaryce. Oprócz gorących plaż, znalazły się na nim również wulkany (o wysokości do 4 tysięcy metrów) czy chociażby las strefy chmur. Wiadomo, im wyżej tym chłodniej, a jeśli w grę wchodzą chmury, to znaczy że warto mieć ze sobą coś skutecznie chroniącego przed wilgocią (deszczem).
Łącząc to wszystko w jedną całość, używając do tego wyobraźni i zaprzęgając praktyczne podejście do rzeczy, możemy otrzymać rozsądny i praktyczny zestaw ciuchów, a przy okazji nie zaśmiecimy bagażu zbędnym balastem.
Przyznaję, gdy opuszczaliśmy Krasną padał śnieg. Jednak mimo to, nie założyłem Relaksów i sweterka, tylko konsekwentnie wyruszyłem w lekkich i cienkich pięciopalczastych butach, na sobie mając jedynie lekką poliestrową bluzę spod znaku Łemkowyna UT. Na to leciutka przeciwdeszczowa kurtka, a na głowie mini czapka zrobiona z wielofunkcyjnej chusty (na pokładzie samolotu wraz z kurtką posłużyły mi za poduszko-zagłówek zrobiony wedle instrukcji z tego wpisu).
Dolną część ciała przyodziałem jedyną parą długich spodni jakie wyruszyły ze mną w podróż. Przydały się w Polsce oraz w Monteverde, gdzie temperatura spadała miejscami do 15 stopni C.
Żeby było prościej i szybciej, krótka lista tego co warto zabrać do Kostaryki, gdy zamierzasz trochę podróżować po kraju:
- plecak ze sprawdzonym systemem nośnym o pojemności max. 50-60 litrów. Większy litraż będzie kusił by zabrać ze sobą więcej niż to potrzebne. Max. waga głównego bagażu na trasach transatlantyckich (KLM) to 23 kg. Mój plecak ważył niecałe 10 kg;
- dwie pary obuwia. Jedna para zabudowana (tzw. normalne buty, ale sprawdzone i wygodne) oraz sandały (osobiście polecam EarthRunners lub rodzimej produkcji MonkSandals);
- warto zadbać o bezpieczeństwo samego plecaka (chodzi o ewentualne uszkodzenia materiału, klamerek itp.) dlatego polecam zakup dedykowanego do transportu, solidnego pokrowca na plecak (podałbym konkretne propozycje, jednak to byłaby reklama…);
- nawet jeśli wybierasz się do Kostaryki w porze suchej pomyśl o przeciwdeszczowym pokrowcu na plecak, bo może się zdarzyć, że wybierzesz się do Monteverde 😉 Obecnie większość plecaków turystycznych ma takowy pokrowiec w komplecie;
- prześcieradło turystyczne! Podczas wyjazdu 80% naszych noclegów to były hostele. Niby czysto, niby świeża pościel, ale jakoś pełnego zaufania brak. Dlatego, z dbałości o higienę i komfort psychiczny polecam zabrać ze sobą najprostsze prześcieradło podróżne (szyte na kształt normalnych śpiworów). Sprawdza się świetnie, waży nie wiele, tyle samo zajmuje miejsca w plecaku. Cóż, konkretnej marki nie podam, bo wiadomo, reklama… ;);
- szybkoschnący ręcznik turystyczny. Najlepiej zabrać jeden, taki który spokojnie sprawdzi się też na plaży. Dodatkowo warto zabrać mini ręcznik (20 x 20 cm), przyda się do wycieraniu potu, nie tylko z czoła;
- mały plecak na bagaż podręczny, który potem będzie można wykorzystać przy całodniowych wypadach w teren. Po dotarciu w jakiś konkretny rejon, szukaliśmy kwatery, z której robiliśmy nasze centrum wypadowe. Główny bagaż bezpiecznie czekał w pokoju, podczas gdy my, upchawszy najpotrzebniejsze rzeczy w małym, podręcznym plecaku, eksplorowaliśmy wszelkie możliwe okoliczne zakamarki;
- jeśli zamierzasz zabrać ze sobą gitarę-odpuść! Zabierz ukulele 🙂
Tipów jest znacznie więcej, jednak na tych najgłówniejszych teraz poprzestanę.
Najważniejsze to zabrać ze sobą jedynie to co rzeczywiście niezbędne, czyli dobry nastrój i otwartość umysłu i serducha na doznania nowej, zupełnie innej rzeczywistości.
A tą, podsumować można następująco: Pura Vida!
PS W najbliższym czasie skrobnę jeszcze coś w temacie “wegan w podróży” 🙂
No Comments