Niedziela ma się ku schyłkowi. I dobrze, niech się kończy czem prędzej!
Zaiste dziwny to dziś dzień. Wstać za nic w świecie się nie chciało, a obowiązki wzywały!
Bo nie ma, że zimno, że biomet, że pada! Czarny Alpejczyk wzywał i nie było rady, tylko zebrać gnaty z ciepłego wyrka, ogarnąć pojazd i wyruszyć pod MOSiRowski wyciąg w Czarnorzekach.
Godzina 11:00 a u podnóża stoku dobra pięćdziesiątka pozytywnych świrów odlicza i startuje w górę stromej ściany czarnorzeckiego stoku!
Dla niektórych te zawody to tylko 3 minuty, dla innych kapkę dłużej, lecz nie zmienia to faktu, że należy im się ogromny szacunek za wytrwałość, hart ducha i że im się po prostu CHCE!
A po wszystkiemu gorąca zupka (mniam, mniam!), uśmiechnięte facjaty. Zbiórka gratów i do chaty!
PS
Przed chwilą skończyłem edytować nowego vloga. Wciąż jednak się zastanawiam czy puszczać go w eter. Jest trochę inny, przeszywający i bez ceregieli… o polskiej mentalności.
Wrzucać?
No Comments