No właśnie, słabi weganie czy wegetarianie z wypadającymi włosami, to jeden z wciąż funkcjonujących w naszym społeczeństwie stereotypów.
A ultra bieganie? Chyba kogoś zdrowo musiało pogrzać, skoro w ogóle taką myśl, że lelawi roślinożercy mogą biegać i to jeszcze po górach do swojej mózgownicy dopuścił…
Często spotykam się z opinią, że bycie wege to chwilowa moda, wariactwo młodości i niepoważne podejście do życia. Wszak prędzej czy później zacznie takiej osobie prawdziwego jedzenia brakować, i wówczas delikwent czy delikwentka w panicznym strachu powróci do jedynych i słusznych nawyków żywieniowych. Czy aby na pewno? Czy wpajany przez lata mit białka jest esencją wszelkich żywieniowych zależności, i jak to jest, że roślinożercy, mimo lat spędzonych na takiej diecie, nadal są wśród nas, do tego całkiem dobrze się mają 😉
W dzisiejszym vlogu poruszam to i kilka innych kwestii, które w naturalny sposób się ze sobą łączą.
Niech się noszą, na zdrowie!!
Zaczynam od wyprawy do Rzeszowa (tak, dla nas wyjazd do miasta to prawdziwa wyprawa!), w czasie której doprowadziłem do pomyślnego finału akcję, o której ostatnio pisałem i mówiłem przy różnych okazjach.
Mówiąc krótko: ściąłem hery i przekazałem je Fundacji Rak’nRoll! Mam nadzieję, że komuś będzie bardzo do twarzy we włosach, które zapuszczałem i pielęgnowałem dobre pięć lat!
Przy okazji, siedząc na fryzjerskim krześle uciąłem interesującą pogawędkę z panią Sylwią, która zajmowała się moją głową 😉
Skoro gniewomir.in to THINK EAT RUN, to czymś naturalnym jest, że te właśnie hasła są ze sobą bardzo spójne i dobrze uzupełniają się nawzajem.
Z tematu włosów, które jednak dominują w dzisiejszym vlogu, przeskakuję do zagadnień iście jedzeniowych, delikatnie sugerując, że świadome życie i odżywianie mają ogromny wpływ nie tylko na kondycję psychofizyczną, a nawet na nasze geny!
A skoro byliśmy w Rzeszowie, to… trudno było się oprzeć wizycie w Magicznych Smakach!
Pojedlim, popilim, pogadalim, hej!
No Comments