Chociaż, w pewnym sensie, myślę, że jednak jest!
Takie swoiste następstwo pokoleń, bo jak inaczej określić drzewiastą rzeczywistość, w której jeden typ o wzroście około 40 metrów, trwa przeszło 400 lat, a w swym specyficznym dążeniu do nieśmiertelności towarzyszy mu cały zastęp pomniejszych drzew, krzaków i innych organizmów.
Piknik pod kolosem
El Ceibo bo o nim mowa, to drzewo-gigant, od kilkuset lat rosnące u podnóży wulkanu Arenal. Ten koleżka nie dość, że wysoki, to jeszcze przystojny i w doskonałej kondycji, zwłaszcza jak na swój wiek. Żadnych podpór czy betonowych wypełniaczy-jak stał, tak stoi, dumny, ogromny i w dobrym zdrowiu.
…a gdyby w Kostaryce rządził polski ‘kolo’ od Środowiska, zaraz by znalazł tam jakieś korniki i kto wie, może nawet El ceibo poszedł by pod topór…
Optymistycznym akcentem kończąc ten wpis, dodam tylko, że odwiedziny gorących źródeł w Tabacon to zdecydowane ‘must do’, bo woda raz że bardzo ciepła, to jeszcze czysta i ogromnie relaksująca. A wiadomo, człek odprężony to i lepiej myśli i przyjaźniej działa, zwłaszcza dla środowiska.
No Comments